Geoblog.pl    olciaem    Podróże    Indie 11.02.2012- 3.03.2012    Niespodziankowe Kochi -delfinowo, strajkujaco
Zwiń mapę
2012
28
lut

Niespodziankowe Kochi -delfinowo, strajkujaco

 
Indie
Indie, Kochi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9696 km
 
Droga Varkala Kochi minela pierwszorzednie. Gorna prycza, krotkie kimonko, na dworcu pierwszy raz udalo nam sie znalezc riksze nadzorowana przez policje-czyli cena z gory ustalona na swistku papieru- cos pieknego- zero negocjacji i very na good price. Hotel-lol-top class- drzwi otwierane przez portiera, marmurowe lsniace podlogi, laski w slicznych sari i jak wszedzie -to tu juz w mega nadmiarze przerost zatrudnienia. Cena znosna, wiec zostajemy, chociaz srednio podobaja mi sie takie wypielegnowane miejscowki w stylu mega pseudo luksus dla bialasow (Saas Tower- cena/jakosc znosna,czysto) Po kapieli trzy kroki na prom i plyniamy do Fort Kochin w tym momencie podrozy, mimo wszystkich najdziwniejsych zdarzen jakie nam spotkalo to jedno powala mnie na kolana i sama nie chce wierzyc swoim wlasnym oczom. Plyniemy pelnym promem wzdluz raczej przemyslowego wybrzeza, w Kochi spacerujac promenada przy brzegu czulam sie jakby to byla wrecz Rawa, znudzona wpatruje sie w tafle wody i niewiarygodne!-smialo i szybko wynurza sie grzbiet delfini-zobaczylam charakterystyczna pletwe, wygiety grzbiet,a delfin szybko znow wplynal pod wode jakby chcial sie rozejrzec co to za wielki stwor plynie. Maryjko-jesli to byl delfin to byl to najprawdopodobniej najbardziej zagubiony delfin na swiecie;) Widok bezcenny, w rzeczywistosci przejazdzka warta 2,5 rupii ( jakies 896,5 zaoszczedzone w porownaniu do dolphin watching in Goa) ;) W samym Kochinie spacerujemy krotko, bo cierpie na kolejna niespodziewana awarie klapka (druga juz po Hampi- klapek made in India), zakupione pozniej super glue ratuje sprawa, a w miedzyczasie korzystamy z przejazdzki riksza i ogladamy slynne chinskie sieci rybackie. Wskakujemy na rybke i wracamy, niestety juz chyba bez delfinow:) Tutaj tez zaczyna sie kolejna przygoda- indyjscy koledzy chyba wzieli przyklad z Francji i na jutro zapowiadaja narodowy strajk, o ile ta informacja w punkcie turystycznym wydaje sie smieszna, to juz mniej smiesznie sie robi gdy slyszymy, no bus,no shop, no taxi, no rickshaw - fajnie fajnie,ale my musimy sie na lotnisko dostac ' not possible tomorrow' jak to ' India everything possible' (tylko to kurcze oznacza,ze takie niedorzeczne strajki tez- i jak sie pozniej okazalo to prawda) Narazie luz-na recepcji mowili,ze zalatwiaja taksowke - calkiem malo smiesznie robi sie jak na recepcji robia te swoje zagubione miny i znow slyszymy ' no posible -strike -tomorrow', po naszych 'ale jak to,ze na pewno,ze prajwat'- w koncu zjawia sie ktos i spiewa tysiac rupii. Cena znacznie wyzsza od tej podawanej w LP,ale jeszcze rozsadna biorac pod uwage wczesniejsze komentarze,ze mamy isc na policje, ze moga pilotowac, ze trzeba zezwolenie itd. Zgadzamy sie umawiamy sie na jutro na 8.30 Rano budzimy sie wczesnie, bo jakos zbyt spokojnie nie spimy nie wiedzac ostatecznie co nas czeka. Poniewaz w hotelu jest przerost zatrudnienia jakies 7 osob przygotowuje niezaradnie sniadanie, dwie inne myja podlogi, trzy inne je obserwuja stwierdzamy, ze idziemy zobaczyc co sie dzieje zanim cos zjemy. Wychodzimy i tu mega niespodzianka nr dwa w Indiach-cisza, spokoj, nic nie jezdzi, pare samochodow, wszystko zamkniete, zero trabienia- wow-tego jeszcze nie przerabialismy. Spacerujemy chwile i niewiarygodne jedzie riksza- zatrzymujemy ja i pytamy o lotnisko. 350-wow to super cena -krotkie zamieszanie czy jedziemy, czy jemy, ostatecznie umawiamy sie za 20 min, jednak na szczescie rikszarz przyjezdza wczesniej, rezygnujemy ze sniadania i jedziemy z nim.Po drodze okazuje sie,ze mielismy farta- przez caly 30 kilometrowy przejazd, w tym glownie przez miasto widzimy tylko jedna jadaca riksze, cala reszta to pojedycze prywatne smaochody i skutery. W recepcji przy checkoucie- na poczatku cos marudza na moj komentarz o zrezygnowaniu z taxi, a juz szczyt wszystkiego siega jak mowia ,ze musza to skonsultowac z TAXI MANAGEREM :) Maryjko, dobrze,ze nie musimy pytac drzwi managera, czy mozemy wyjsc. Zabieramy bagaze i na lotnisko mkniemy riksza, zostawiamynice tipa, bo to chyba jedyny rikszarz, ktory podal nam naprawde rozsadna cene. Na lotnisku posilamy sie, czekamy na lot, w hali odlotow kolejny kosmos-jakies 50 foteli domowych-jakby prosto wystawionych z duzego pokoju;) Wygodne:) Lot SpiceJetem minal szybko i przyjemnie, jedzenie srednie,ale dalo sie zjesc, Zegnamy cudowna Kerale z wielkim zalem, przed nami tylko wielki pyl i mlyn polnocy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 19 wpisów19 12 komentarzy12 56 zdjęć56 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
10.02.2012 - 03.03.2012