Allapey - backwaters czyli urocze kanaly i kanaliki;)

Allapey -tylko aby tam dotrzec trzeba wydostac sie z Munnaru, tak- autobus jest o 11.40 potwierdzone chyba przez 6 osob, w tym glowna informacje na 'dworcu', rzadowa info turystyczna, recepcje i kilku lokalesow- taaa- tylko bus czasami nie przyjezdza, ale o tym dowiedzielismy sie po dluzszym czekaniu. Do tego sie juz przyzwyczailismy, tutaj czas plynie wolniej, kazdy na cos czeka, kazda osoba ma swoja funkcje, nawet w rzadowym pustym sklepie sa 3- jedna poda, druga zapisza, trzecia przedyktuje pierwszej do wpisania do komputera,ale jakos to wszystko funkcjonuje. Na szczescie i na autobus sie doczekalismy, inny i z przesiadka,ale jedziemy. Jeszcze w Munnarze poznajemy tez Garrego, ktory pojawi sie w kilku kolejnych odcinkach. Droga w dol kreta, szalona, ja po 15 min robie sie zielona, nie wiem co doskwiera mi bardziej,ale jedziemy- byle jak najszybciej,przystanek stopka, o nie-pana! Nie ma co panikowac, zanim zdazylismy zauwazyc bus stal na lewarku, a trzech akustykow wymienialo kolo (jak- nie opisze, powiem tylko,ze bhp ma u tez swoje znaczenie;) W koncu dokulalismy sie do Kochinu, tam przesiadka w kolejny autobus i mimo,ze pociag wydawal sie duzo lepszym rozwiazaniem bylam tak padnieta, ze prawie na opcji automatic wsiadlam do nastepnego, byle jak najsybciej dotrzec do celu.W Allapey uderzamy do zarezerwowanego wczesniej razem z LP noclegu. Fajna chatka, tylko czemu tyle komarow. Wlascicielka tez chyba dobra kaske na nich robi,ale standard ok (Palmy Lake Resort) Jutro ruszymy w jakis rejs- jaki-we will see;)

Komentarze (0)