Geoblog.pl    olciaem    Podróże    Indie 11.02.2012- 3.03.2012    Auragabad w rozbiorce
Zwiń mapę
2012
12
lut

Auragabad w rozbiorce

 
Indie
Indie, Aurangābād
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7497 km
 
Dworzec w Mumbaju. Obowiazkowa wizyta w toalecie o ktorej nie chce nawet wspominac, ale utknela niechcacy w pamieci,
glownie krzyk "money" jak wchodzilam. OMG- ciezko sie potem zastanawialam ile groszy musialam za to zaplacic- jakies 6,a
wnioski byly takie,ze Izabela tu musialby chodzic non stop z pelnych pecherzem. Bez problemu i w jednym kawalku odebralismy bagaz,
a nasz pociag jakies 1,5 wczesniej czekal juz na peronie. Wypelniala sie powoli po brzegi klasa druga, my znalezlismy nasz wagon-
narazie zamkniety, po chwili pojawil sie pan z broda, oblepil pociag aktualna lista pasazerow- i o dziwo i uff- jestesmy na
niej;) Po otwarciu przedzialu troche sie nakombinowalismy przy zamianie miejsc,ale napatoczyla sie grupa Francuzow, ktora
oczywiscie Sylwek zagadal en francais i tym sposobem bylismy juz prawie obok siebie,ale ze prawie robi wielka rownize to kolo 11 w nocy dorwalismy jakiegos milego tubylca, ktory wykonal jeszcze jedna podmianke i tak oto spalismy do 3 w nocy. Wysiadka w Auragabadzie, tutaj o dziwo na dworcu tez- wszsystkie perony opisane, numery, sekcje, godziny- PKP mogloby sie wiele nauczyc od indyjskich kolegow;)
Po wyjsciu z hali dworca czekala na nas chmara naganiaczy, po odejsciu kawalek dalej, dorwal nas kolejny z nieodlacznym haslem, ze za jedyne 20rupii nas zawiezie 'very nice hotel, hot water' , but 'Panchawati.' ooo very bad hotel, old hotel' Taaa znamy te bajki, wiec tam jedziemy. Na miejscu obudzilismy jakiegos zamulenca na recepcji,ktory powiedzial to czego nie chcielismy uslyszec 'no rooms' i tutaj seria pytan, sprawdzan nic nie pomogla.Musielismy wracac do naszego rikszarza i jego 'good hotel'
Nic- wszedzie polecaja LP, wiec my takie zoltodzioby cwaniaki damy przeciez rade. Niemila niespodzianka to telefon do MTDC - no
space- wtedy tylko przypomnial mi sie mail Kuski, ze nie wie jak jest w sezonie- wiec komisyjnie stwierdzam ' w sezonie jest niefajnie'
Dzwonie w kolejne miejsce - dwa kolejne hotele maja nieprawidlowy numer, a cala reszta to juz 3 dolarki- well - robiac dobra mine do zlej gry no to ok jedziemy do very good hotelu,ale tylko 'look if you do not like- no problem' No problem pojawia sie tak kilkanascie razy-
hotel okazal sie mega nora prowadzona przez jakis turbanowcow za 1000 rupii- za ciepla wode mozemy sie skusic max na 500, cos belkocza nadal ze tysiac- o nie czesac sie az tak nie bedziemy. 'Sylwester wychodzimy' chociaz nie bylo mi juz wtedy wcale do smiechu. Wychodzimy, gdzies znowy probuje dzwonic i jedziemy zobaczyc kolejny hotel. Wyjscia nie mamy- wejscie jak do pawilonu na gwiazdach standard troche lepszy, no ale przynajmniej recepcja jakos wyglada, Pan o wygladzie meksykanskim, wiec niech bedzie,
wyczesali nas troche, ale jedyne o czym wtedy marzylismy to lozko, prysznic i kimonko.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 19 wpisów19 12 komentarzy12 56 zdjęć56 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
10.02.2012 - 03.03.2012